środa, 16 listopada 2011

MAC


Po bardzo długiej nieobecności na blogu (wiem, że bywam tutaj nieregularnie, dlatego chciałam Was za to bardzo przeprosić), postanowiłam pochwalić się dwiema rzeczami, które już jakiś czas temu postanowiłam sobie sprawić :) Otóż jest to słynny i zachwalany pędzelek MAC 217 oraz mój pierwszy cień tej firmy, na który 'chorowałam' już baaardzo długo. Mowa tutaj o cieniu Club. Pierwszy raz zobaczyłam go w tutorialu makijażowym u nissiax83 (KLIK) i tak bardzo spodobał mi się efekt, że postanowiłam, iż kiedyś go sobie sprawię i oto jest. Zarówno cień, jak i pędzelek sprawują się rewelacyjnie. Mam nadzieję, że za jakiś czas uda mi się pokazać Wam makijaż wykonany za pomocą właśnie cienia Club.


Jeśli chodzi o pędzlek, to jest to tzw. blending brush służący do rozcierania i łączenia ze sobą cieni na powiece. Sprawdza się w tej roli niesamowicie. Myślę, że nie zamieniłabym go na żaden inny pędzelek przeznaczony właśnie do tego celu.


A Wy co myślicie o pędzelku 217 MAC? Macie go w swojej kolekcji? A może wcale Wam się nie podoba?
Jestem bardzo ciekawa Waszej opini zarówno na temat blending brush, jak i cieni MAC. Ja planuję jeszcze zakup innych odcieni. Może uda mi się to na strefie bezcłowej wracając na świeta do Polski.

A tymaczaem pozdrawiam ze słonecznej ostatnio Norwegii :)

niedziela, 11 września 2011

Bergen

Tak, jak już Wam pisałam jakiś czas temu przeprowadziłam się do Norwegii. Dokładniej do Bergen. Jest to drugie co do wielkości miasto w tym kraju i przyznać, że jest piękne. Jestem tu dopiero dwa tygodnie, ale zdążyłam zauważyć, że mentalność ludzi jest zupełnie inna niż u nas. Wszyscy są do siebie mili, uśmiechają się, a nawet jeśli Cię ktoś nie zna, to i tak powie Ci "hei", co naprawdę jest niesamowicie miłe :)
Poniżej znajduje się kilka zdjęć Bergen. Mam nadzieję, że Wam się spodobają.
Do następnego!




niedziela, 21 sierpnia 2011

Baza pod cienie KOBO Professional




Baza pod cienie KOBO (16.99 zł / 6 g)
Opinia na wizażu [KLIK]

Produkt został zamknięty w niewielkim czarnym słoiczku, łudząco podobnym do opakowania bazy pod cienie firmy Artdeco. Opakowanie jest ładne i poręczne, choć napisy znajdujące się na wieczku starły się po kilku miesiącach. Sama baza ma odcień cielisty i zawiera w sobie drobinki, które na powiece są praktycznie niewidoczne. Dodatkowo produkt jest naperfumowany.

Baza ma bardzo kremową konsystencję, co sprawia, że bardzo łatwo rozprowadza się ją na powiece. Zadaniem tego produktu jest wygładzenie powieki, podbicie kolorów cieni oraz zwiększenie ich przyczepności do powieki. Ważnym zadaniem jest także wydłużenie trwałości cieni na powiece.



Według mnie baza spełnia swoje zadania. Jej zdecydowanym plusem jest to, że rewelacyjnie rozprowadza się na powiece i nie ma z tym najmniejszego problemu, jak np. z bazą pod cienie Joko - z nią zawsze miałam problem, ponieważ była zbyt twarda. Z kolei baza KOBO również bardzo fajnie wydobywa i podbija kolory cieni. Jeśli chodzi o przedłużenie trwałości cieni, to niestety nie jest ona tak rewelacyjna, jak w przypadku bazy Artdeco, ale nie jest też najgorsza. Po ok. 6-7 godzinach cienie zaczynają się gromadzić w załamaniu powieki, choć w niewielkim stopniu, a czasem zdarza się, że wytrzymują cały dzień. Niestety nie wiem od czego to zależy. Używając tej bazy nie zawsze mogę być pewna, że cienie na pewno przetrwają cały dzień.
Myślę, że baza bardzo dobrze sprawdzi się u osób, które nie mają bardzo tłustych powiek.

Kliknij, żeby powiekszyć

Uogólniając, baza naprawdę jest całkiem niezła. Moim zdaniem ładnie podbija kolory cieni i dość dobrze przedłuża ich trwałość, aczkolwiek mogłaby to robić lepiej. Jest to wydajny produkt - ja swojej używam już od około 7 - 8 miesięcy i nie zużyłam jeszcze nawet połowy opakowania. Myślę, że warto ją wypróbować, jeśli nie chcecie wydawać zbyt wiele na tego typu produkt. Produkty firmy KOBO są dostępne w Drogeriach Natura.

A Wy używałyście już tej bazy? Jestem bardzo ciekawa jak się u Was spisała? A może polecacie bazę pod cienie innej firmy?

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Tag: 30 pytań kosmetycznych

Witajcie!

I stało się. Po raz pierwszy zostałam otagowana, z czego naprawdę bardzo się cieszę :) Tag przywędrował do mnie od Siouxie. Mam nadzieję, że moje odpowiedzi Was nie zanudzą.

Zasady:

1. Napisz, kto Cię otagował.
2. Odpowiedz na 30 pytań.
3. Przekaż tag 10 innym blogerkom.
4. Poinformuj w komentarzach, że zostały przez Ciebie otagowane i umieść adresy ich blogów w odpowiedzi.
5. Po odpowiedzeniu na pytania poinformuj osobę, która Cię otagowała, na przykład pod jej najnowszą notką.



No to zaczynamy!


1. Ile razy dziennie myjesz swoją twarz?
Zazwyczaj dwa razy - rano i wieczorem.
2. Jaki masz typ cery?
Powiedziałabym, że suchą i do tego naczynkową - prawie cały czas mam zaczerwienione policzki, nos oraz brodę.
3. Co jest obecnie Twoim ulubionym produktem do mycia twarzy?
Iwostin Sensitia
4. Czy używasz peelingów do twarzy? Jeśli tak, to jakich?
Tak, używam peeling enzymatyczny, obecnie jest to peeling enzymatyczny z bromelainą z Biochemii Urody.
5. Jakiego kremu do twarzy używasz?
FLOS LEK beECO bio-certyfikowany głęboko nawilżający krem na dzień [KLIK]
6. Używasz kremu pod oczy? Jeśli tak, to jakiego?
Tak, używam - obecnie krem rozjaśniający cienie pod oczami FLOS LEK do cery z problemami naczyniowymi.
7. Masz piegi? Jeżeli tak, to gdzie?

Nie.
8. Jakiego podkładu używasz?
MAC face&body
9. Jakiego korektora używasz?
Obecnie Pure Cover Mineral Maybelline - pod oczy i na skrzydełka nosa oraz Pro Longwear Concealer MAC - próbka.
10. W jakiej tonacji jest Twoja cera?
Hmm, tu pojawia się problem, ponieważ nigdy nie byłam do końca pewna jak to jest z tą moją tonacją, ale jeśli moja skóra jest prawie cały czas zaróżowiona, więc mam chłodny typ cery :)
 11. Co sądzisz o sztucznych rzęsach?
Podoba mi się efekt z kępkami rzęs w zewnętrznych kącikach oczu. Niestety ja sama mam dwie lewe ręce do przyklejania sobie sztucznych rzęs.
12. Jakiej mascary używasz?
Ze względu na to, że za miesiąc wyjeżdżam do Norwegii, więc postanowiłam przekona się do tuszy wodoodpornych, więc obecnie testuję Maybelline the Colossal Volum' Express Waterproof w kolorze Glam Black.
13. Czego używasz do aplikacji makijażu?
Pędzle, oczywiście.
14. Używasz bazy pod makijaż?
Czasami używam bazę zieloną Inglot, ale jedynie na policzki i brodę.
15. Używasz bazy pod cienie?
Tak - obecnie używam bazy pod cienie Kobo.
16. Ulubiony kolor cienia do powiek?
Wszelkie odcienie brązu oraz cień kameleon z Inglota nr 420 :)
17. Kredka do oczu czy eyeliner w płynie?
Żelowa kredka z Avonu lub żelowy eyeliner z MAC.
18. Ulubiona szminka?
Niestety nie znalazłam jeszcze tej "jedynej". Ciągle szukam, ale bardzo polubiłam szminkę z Sephory Lip Attitude Glamour w odcieniu G04.
19. Ulubiony błyszczyk?
Inglot Sleeks Cream nr 94 oraz Żelowy błyszczyk Bell Wow! nr 1.
20. Ulubiony róż?
Jak na razie rozświetlający róż do policzków Paese nr 28.
21. Kupujesz kosmetyki za pośrednictwem Internetu (Allegro, eBay, sklepy internetowe)?
Tak, ale raczej rzadko. Lubię przed zakupem zobaczyc produkt, który chciałabym kupic.
22. Kupujesz kosmetyki od ulicznych sprzedawców/na bazarach?
Zdecydowanie nie!
23. Zbrodnia w makijażu, której nie możesz przeżyć?
Odcinający się, zbyt ciemny podkład i obdrapany lakier na paznokciach.
24. Lubisz kolorowe makijaże?
Bardzo lubię.
25. Jeżeli miałabyś wyjść z domu używając tylko jednego produktu, co by to było?
Tusz do rzęs.
26. Wychodzisz z domu bez makijażu?
Oczywiście, jeśli rano nie mam czasu albo zwyczajnie wolę pospac trochę dłużej, to zdarza mi się wychodzic z domu bez makijażu.
27. Uważasz, że dobrze wyglądasz bez makijażu?
Wydaje mi się, że chyba nie najgorzej :)
28. Chciałabyś chodzić na lekcje wizażu/make up'u?
Bardzo bym chciała. Jeśli tylko kiedyś znajdę na to czas i fundusze, to czemu nie.
29. Która firma kosmetyczna jest według Ciebie najlepsza?
Każda firma kosmetyczna ma jakiś swój kultowy kosmetyk. Według mnie Inglot ma świetne cienie, które bardzo lubię, ale nie powiedziałabym, że jest to najlepsza firma kosmetyczna, ponieważ ma też w swojej ofercie produkty, które wcale nie są dobre.
30. Czy zdarza Ci się niezdarnie nałożyć makijaż?
Jeśli wykonuję makijaż, to staram się, aby był on jak najbardziej perfekcyjny.


Osoby, które taguję:
Neosverden
WomanLand
Azjatycki Cukier
HaloGosza
kiediska

czwartek, 4 sierpnia 2011

FLOS LEK - beECO - Bio-certyfikowane masło do ciała

FLOS LEK
beECO - Bio-certyfikowane masło do ciała, ok. 36 zł/ 250 ml

Zdaniem producenta: Nawilżająco-regenerujące bio-certyfikowane masło do ciała, o bogatej konsystencji, do codziennej pielęgnacji ciała. Polecane dla osób o skórze normalnej a także przesuszonej, ze skłonnością do okresowego spadku elastyczności. Zawiera skoncentrowany ekstrakt z aloesu o właściwościach silnie nawilżających a także organiczne, szlachetne oleje: Jojoba i Macadamia, oliwę z oliwek i masło Shea. Dodatkowo wzbogacony ekologicznymi ekstraktami z alpejskich ziół (Peucedanum ostruthium, Hyssopus officinalis, Marrubium vulgare) o działaniu regenerującym, przeciwzapalnym i ochronnym. Zapobiega transepidermalnej utracie wody, przez co skóra odzyskuje jędrność, sprężystość i gładkość. Regularnie stosowany przywraca jej zdrowy koloryt, blask i naturalne piękno.

Masła do ciała mają zazwyczaj dość gęstą i zbitą konsystencję. W przypadku tego produktu jest nieco inaczej. Otóż to masło jest nieco rzadsze niż np. masła z The Body Shop. Produkt bardzo dobrze rozprowadza się na skórze ciała oraz bardzo szybko się wchłania. Dodatkowo na skórze właściwie nie pozostaje tłusty film, ale nawet gdyby zostawał, mnie osobiście nie przeszkadzałoby to. Być może dlatego, że mam bardzo suchą skórę.

Jest to produkt o działaniu nawilżająco - regenerującym. Rzeczywiście produkt ten rewelacyjnie nawilża przesuszoną skórę, która potrzebuje regeneracji. Po każdej kąpieli odczuwam dyskomfort w postaci ściągnięcia skóry oraz jej swędzenia. Masło do ciała beECO świetnie i bardzo szybko zwalcza to uczucie, a uczucie nawilżenia utrzymuje się na skórze bardzo długo. Dzięki niemu skórza jest gładka, odżywiona i maksymalnie nawilżona.


Opakowanie jest wykonanie z mocnego tworzywa, natomiast zakrętka jest metalowa. Moim zdaniem jak na kosmetyk posiadający certyfikat ECOCERT, który musiał spełnić szereg różnych wymagań, to opakowanie jest całkiem ładne. Na pewno jest poręczne. Masło należy stosować codziennie po kąpieli.

Produkt świetnie nadaje się dla osób posiadających skórę normalną, suchą oraz skłonną do przesuszeń. Według mnie masło nadaje się do każdej skóry potrzebującej regeneracji.


Masło do ciała beECO firmy FLOS LEK ma bardzo świeży zapach, bardzo dobrze się rozprowadza i świetnie wchłania. Spełnia swoje podstawowe zadanie, jakim jest nawilżanie przesuszonej skóry. Bardzo dobrze radzi sobie z przesuszeniami skóry po kąpieli oraz ściągnięciem skóry. Nie pozostawia tłustego filmu na skórze. Nie klei się.Masło jest dostępne w sklepie internetowym FLOS LEK [KLIK] oraz SUPER-PHARM. Produkt jest dość wydajny, ponieważ jego niewielka ilość wystarcza do nawilżenia całego ciała. Jest to jedno z lepszych maseł, jakie miałam okazję testować. Na pewno jeszcze nie raz do niego wrócę.

Opinia na wizażu [KLIK]/ ocena 4.38/5

sobota, 16 lipca 2011

FLOS LEK - beECO - Bio-certyfikowana maseczka relaksująco-upiększająca

FLOS LEK
beECO - Bio-certyfikowana maseczka relaksująco-upiększająca, ok. 36zł/ 100 ml

Zdaniem producenta: Relaksująco-upiększająca bio-certyfikowana maseczka, na bazie naturalnego soku z aloesu. Przeznaczona do pielęgnacji każdego rodzaju skóry. Skutecznie likwiduje oznaki zmęczenia i stresu, uspokaja skórę, trwale wzmacnia jej barierę ochronną. Stosowana systematycznie, przywraca cerze witalność, blask i naturalne piękno.
Zawiera najwyższej jakości organiczne oleje: Macadamia i Jojoba, masło Shea i oliwę z oliwek o działaniu przeciwstarzeniowym, wygładzającym i zmiękczającym skórę.
Certyfikowane przez ECOCERT, ekologiczne ekstrakty z alpejskich ziół (Peucedanum Ostruthium, Marrubium Vulgare, Artemisia Umbelliformis) bogate w antyoksydanty i bioflawonoidy, wyraźnie uelastyczniają, napinają i zapobiegają stresowi oksydacyjnemu.


Maseczka ma kremową konsystencję. Nie jest ona bardzo gęsta, ani rzadka. Powiedziałabym, że taka w sam raz :) Bardzo dobrze się rozprowadza na skórze. Czuć też jak skóra ją wchłania.

Moja sucha i naczynkowa skóra pokochała tą maseczkę, a to z tego względu, że oprócz działania likwidującego oznaki zmęczenia, maseczka bardzo dobrze nawilża skórę. Jest to pierwszy z tego typu produktów, który rzeczywiście uspokaja i wycisza moją skórę. Jest ona odświeżona i mniej zaczerwieniona. Jest również bardzo wydajna. Skóra po użyciu tej maseczki jest bardziej promienna i wygładzona. Do tego produkt jest bardzo wydajny.


Opakowanie jest bardzo poręczne, ponieważ ma postać tubki wykonanej z miękkiego tworzywa, które będzie ułatwiało wydobycie produktu do samego końca. Producent zaleca stosowanie maseczki 3 razy w tygodniu. Najlepiej nałożyć ją na oczyszczoną skórę twarzy na 3 minuty, a po tym czasie nadmiar spłukać wodą. Rzeczywiście 3 minuty w zupełności wystarczą, aby skóra stała się nawilżona, zmiękczona i odżywiona. Opakowanie kartonikowe tego produktu również posiada tzw "dzyndzelek", który ułatwia otwarcie opakowania :) Maseczka posiada certyfikat ECOCERT, dzięki któremu mamy 100% pewności, że kosmetyk ten jest jak najbardziej ekologiczny i przyjazny nie tylko naszej skórze, ale też naturze :)

Maseczka nadaje się dla osób ze skórą suchą i naczynkową, które potrzebują ukojenia, odświeżenia oraz wygładzenia. Wydaje mi się, że przy cerach mieszanych, normalnych oraz trądzikowych również maseczka by się sprawdziła.

  
Maseczka ma bardzo dobrą konsystencję. Bardzo dobrze się rozprowadza, świetnie się wchłania. Bardzo dobrze nawilża, wygładza skórę. Ma bardzo dobre działanie relaksujące i bardzo ładny zapach, a to wszystko dzięki tak dużej ilości składników pochodzenia naturalnego. Zapach też jest cudowny. Maseczka do tanich nie należy, ale jeśli ktoś chce mieć jedną, a porządną, to mogę z czystym sumieniem polecić właśnie maseczkę beECO. Uważam, że jest to produkt wart swojej ceny. Można ją dostac w sklepie internetowym FLOS LEK [KLIK] oraz w SUPER-PHARM.

Opinia na wizażu [KLIK]/ ocena 5/5

czwartek, 14 lipca 2011

FLOS LEK - beECO - Bio-certyfikowany krem na dzień głęboko nawilżający

 

Witajcie!

Jakiś czas temu zostałam zaproszona do przetestowania kosmetyków marki FLOS LEK z ich najnowszej linii beECO. Otrzymałam trzy produkty i dziś zapraszam Was na recenzję kremu nawilżającego.



 


FLOS LEK
beECO - Bio-certyfikowany krem na dzień głęboko nawilżający, ok. 32zł/ 50 ml

Zdaniem producenta: Głęboko nawilżający bio-certyfikowany krem na dzień, na bazie naturalnego soku z aloesu. Przeznaczony do codziennej pielęgnacji skóry twarzy. Pomaga skutecznie zwalczać pierwsze objawy starzenia. Pozostawia skórę gładką o świeżym i młodym wyglądzie. Zawiera:
• Ekstrakt z szałwii muszkatołowej (Clary Sage Extract) - działa ochronnie na skórę
oraz certyfikowane substancje organiczne pochodzące z ekologicznych plantacji:
• Ekstrakt z tymianku (Thyme Extract) – działa przeciwstarzeniowo
• Ekstrakt z szałwii muszkatołowej (Clary Sage Extract) - działa ochronnie na skórę
Dodatkowo wzbogacony: oliwą z oliwek, olejem Jojoba, witaminą E oraz masłem Shea o działaniu odmładzającym, nawilżającym i pielęgnacyjnym. Zawarty naturalny skwalan i kwas hialuronowy głęboko nawilżają i zmiękczają skórę.

Krem jest bardzo gęsty i dość zbity, jak na kremy nawilżające, które zazwyczaj mają lżejszą formułę. Pomimo gęstej konsystencji krem wchłania się błyskawicznie. Pozostawia na twarzy dość dziwną, ale delikatną powłokę. Jest to coś takiego jakby delikatna silikonowa otoczka, która dodatkowo wygładza skórę i stanowi pewną warstwę ochronną. Jest rewelacyjny pod makijaż. 

Mam bardzo suchą cerę, a do tego naczynkową. Zazwyczaj kremy o działaniu nawilżającym nie nawilżały dostatecznie dobrze i musiałam męczyć się z wieloma suchymi skórkami na twarzy. Ten krem jest moim pierwszym, który naprawdę świetnie moją skórę nawilża, nie powoduje uczucia ściągnięcia, a po ponad miesiącu stosowania twarz wygląda promiennie i świeżo. Nie wywołał u mnie żadnych podrażnień, a wręcz przeciwnie. Patrząc w lustro mam wrażenie, że moja skóra jest ukojona i wyciszona. Czy pomaga zwalczyć pierwsze oznaki starzenia? Nie zauważyłam na mojej cerze jeszcze zmarszczek, ale krem działający tak silnie nawilżająco musi zapobiegać przedwczesnemu starzeniu się skóry.

Jest to krem na dzień i tak też był przeze mnie stosowany. Jest niesamowicie wydajny, ponieważ należy nałożyć na twarz cienką warstwę. Jeśli nałożymy na twarz zbyt dużo kremy, wówczas to, co nie zdążyło się wchłonąć może się zrolować. Bardzo podoba mi się opakowanie tego kremu, zarówno to kartonikowe (tzw. "dzyndzelek", który pozwala otworzyć kartonik nie uszkadzając go), jak i słoiczek z kremem. Jak na kosmetyk ekologiczny, posiadający certyfikat ECOCERT opakowanie jest naprawdę bardzo gustowne. Zdecydowanym plusem jest również plastikowe wieczko stanowiące dodatkową ochronę kremu.

Świetnie sprawdzi się u osób posiadających suchą bądź bardzo suchą skórę oraz dla osób z cerą naczynkową. Myślę, że dla tych, którzy mają cerę mieszaną także powinien być dobry.



 Gdzie kupić: sklep internetowy 
Pierwszy krem, który spełnia w 100% obietnice producenta oraz moje oczekiwania. Ja jestem oczarowana tym produktem i z pewnością jeszcze nieraz po niego sięgnę. Krem świetnie nawilża, wygładza skórę. Nadaje się na upalne dni. Wydaje mi się, że mała ilość wody w składzie może także sprawić, że krem będzie się nadawał do stosowania w zimę. Likwiduje suche skórki, z którymi inne kremy sobie nie radziły, a do tego jest bardzo wydajny. Do tego fakt, że jest to produkt naturalny i posiada certyfikat ECOCERT, co dodatkowo wzbudza jeszcze większe zaufanie. Cena rzeczywiście jest wyższa od innych kosmetyków tej firmy, ale mimo wszystko uważam, że warto w niego zainwestować. Cała seria kosmetyków beECO jest dostępna w sklepie internetowym FLOS LEK [KLIK] oraz SUPER-PHARM.

Opinia na wizażu: [KLIK]/ ocena: 4.29/5

A co Wy myślicie o tym kremie? Używałyście już go? A może macie w planach wypróbować? Ciekawa jestem Waszego zdania na temat tego produktu :)

Pozdrawiam, motylek023 

Zmiany...

Witajcie Kochane!

Dawno nie dodawałam żadnego postu, na co miał wpływ czas, a w zasadzie jego brak. Dziś postanowiłam podzielić się z Wami troszeczkę kilkoma informacjami z mojego życia, a w zasadzie ze zmianami, które mają miejsce ostatnio w moim życiu.

Wszystko zaczęło się od tego, że 29 czerwca zostałam przpadł mi zaszczytny tytuł magistra, hehe :) I od tego właściwie wszystko się zaczęło, chcociaż już dużo wcześniej zaczęłam szukać pracy w swoim zawodzie i niestety mocno się rozczarowałam :( Dlatego postanowiłam wyjechać. I tak oto pod koniec sierpnia wyjeżdżam do Norwegii :) Mam dużo obaw związanych z tym wyjazdem, nie wiem czy sobie poradzę, ale z drugiej jednak strony po cichutku troszeczkę się cieszę, że doświadczę czegoś nowego :)

A Wy zdecydowałybyście się na taki wyjazd?
Buziaki, motylek023

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Kameleon

Witajcie!

 

Chciałabym Wam pokazać makijaż, który miałam na sobie na wczorajszym spacerku :)
 Jakiś czas temu trafiłam w Inglocie na cień 420 i od tej pory przepadłam... Jest to zdecydowanie typ kameleona, łączy w sobie szarość, srebro i fiolet. Bardzo fajny kolor i często wykonuję nim w całości makijaż oka. Jestem bardzo ciekawa Waszego zdania. Czy podoba Wam się taki makijaż?

 Kolor tego cienia najlepiej odzwierciedla zdjęcie środkowe. Chciałam, żebyście zobaczyły jak cień prezentuje się na powiece w świetle słonecznym (zdj. u góry i na dole) i w pomieszczeniu (zdj. środkowe). 

 
 Makijaż
Twarz:
podkład -  Mac face&body
korektor - Benefit erase paste
puder - mySecret loose powder
róż - Paese nr 28
rozświetlacz - Sephora

Oczy:
baza pod cienie - Kobo
cień  - Inglot nr 420 (cała powieka), wewnętrzny kącik Inglot nr 110, łuk brwiowy Inglot nr 351
żelowa czarna kredka Avon
tusz do rzęs - Sephora lash plumper
Usta:
pomadka Burt's Bees
błyszczyk żelowy Bell



Strój dnia

Witajcie!

Chciałabym dziś pokazać Wam mój wczorajszy strój dnia. Była taka piękna pogoda, więc postanowiliśmy z J. wybrać się na spacer do Łazienek.
Z góry chciałabym dodać, że nie jest to nic szczególnego. Ot, taki zwykły strój na spacer po parku. Poza tym zdaję sobie sprawę, że do figury modelki mi baardzo daleko :)
Mam też nadzieję, że to mój debiut w kwestii outfitów, więc mam nadzieję, że okażecie zrozumiałość :)


 
sukienka - Reserved
 sandały - Lasocki
torebka - etorebka (prezent urodzinowy od J.) 

Fascynacja od pierwszego wejrzenia :)

Witajcie!

Dokładnie w ubiegły piątek, w ramach takiej malutkiej nagrody za sumienne pisanie pracy magisterskiej postanowiłam sprawić sobie maleńki prezent i to dosłownie :) Postanowiłam odrobinkę zaszaleć i kupić lakier w odcieniu różu (Golden Rose, seria Classics nr 129). Napewno nie jest to jasny róż, ale nie jest też bardzo fluo (były jeszcze bardziej ontensywne róże). Po pomalowaniu nim pazurków zakochałam się i przepadłam. Odcień jest poprostu cudowny, idealny na lato, sprawia, że nasze dłonie wydają się odrobinę opalone. Moim zdaniem nie jest to różz kategorii tandetnych i bez gustu. Pomimo tego, że jest nieco bardziej intensywny, cały czas trzyma klasę :) Zresztą co tu dużo mówić - zobacznie same :)

W cieniu                            W słońcu

Ciekawa jestem co Wy myślicie o tym odcieniu różu? Podoba się Wam, a może macie inny swój ulubiony różowy lakier?

czwartek, 2 czerwca 2011

Włosy w stylu eko

Witajcie!

Dzisiaj taki krótki post dotyczący włosów, a raczej zapowiedź recenzji produktów przeznaczonych do ich pielęgnacji. Jakiś czas temu udało mi się wygrać zestaw kosmetyków w konkursie przezprowadzonym na facebookowej stronie Schwarzkopf Professional [KLIK].

Kilka miesięcy temu na polski rynek weszła nowa linia kosmetyków do włosów ESSENSITY, właśnie marki Schwarzkopf. Produkty zawierają formuły oparte na naturalnych składnikach. W skład wygranego przeze mnie zestawu wchodzi szampon, odżywka oraz maska do włosów zniszczonych.





Ostatnio uzbierało mi się troszkę kosmetyków przeznaczonych do pielęgnacji włosów, ale przyznam szczerze, że tej linii jestem niezmiernie ciekawa, dlatego są na pierwszym miejscu na liście produktów do testowania :)

poniedziałek, 30 maja 2011

Z cyklu motylek poleca - maseczki


Witajcie!

Od zawsze moja twarz była sucha i miała tendencje do czerwienienia się na policzkach, brodzie i nosie. Do zaczerwienień nigdy nie przywiązywałam większej wagi, jednak do czasu. Pierwsza wizyta u kosmetyczki uświadomiła mi, że cera naczynkowa wymaga specjalnego traktowania, ponieważ brak odpowiedniej pielęgnacji może spowodować pojawienie się trądziku różowatego.

Oprócz kremów przeznaczonych do cery naczynkowej zaczęłam też testować maseczki przeznaczone właśnie do cery mającej kłopoty z czerwienieniem się. Chciałabym dziś przedstawić Wam trzy z nich, których używam w ciągu ostatnich kilku miesięcy na zmianę.

Maseczka, którą zaczęłam stosować jako pierwszą była Bielenda z serii Kasztan. Składa się z dwóch kroków. Pierwszy to serum uszczelniające naczynka, którego zadaniem jest wzmocnienie oraz uelastycznienie ścian kruchych naczyń krwionośnych. Pozostawia się je do wchłonięcia. Krok drugi to maseczka łagodząca o lekko żółtej barwie, której zadaniem jest ukojenie zaczerwienionej cery i nawilżenie jej.


 Moja opinia: Maseczka Bielendy dość dobrze nawilża suchą skórę, rzeczywiście przynosi jej ulgę, a cera wydaje się mniej zaczerwieniona. Nie zauważyłam niestety zupełnego zlikwidowania zaczerwienień na twarzy, ale to chyba nie jest możliwe. Jedyny minus jaki w niej dostrzegam, to to, że chwilę po jej nałożeniu oczy robią się czerwone, i przez chwilę łzawią. Dotyczy to również maseczki Bielendy Awokado. Nie mam pojęcia dlaczego taksię dzieje.

Kolejną maseczką, która również ma działanie kojące jest maseczka Ziaji. Stosuję ją odkąd pojawiła się w drogeriach. Zawiera różową glinkę, ECO – certyfikowany olej Canola oraz ECO – certyfikowane glicerydy kokosowe. Zadaniem tego produktu jest likwidacja podrażnień, zaczerwienień, uspokaja skórę. Poniżej zamieszczam skład maseczki. 


Moja opinia: Maseczka ma różowy kolor, przyjemnie pachnie. Po jej zastosowaniu skóra jest gładka, nawilżona, choć nawilżenie mogłoby być większe. Maseczka za to bardzo dobrze koi skórę, a po jej zmyciu jest ona widocznie mniej zaczerwieniona.
  
Ostatnią maseczką, którą lubię najbardziej jest Dermomask L’biotici przeznaczona na popękane naczynka. Zawiera wyciąg z kasztanowca oraz wyciąg z żurawiny. Maseczka nie zawiera parabenów i SLS. Jej zadaniem jest zahamowanie pękających naczynek, zmniejszenie rumienia oraz poprawienie mikrocyrkulacji krwi w naczyniach włosowatych. 
 Moja opinia: Jest to zdecydowanie moja ulubiona maseczka przede wszystkim ze względu na właściwości chłodzące. Zaczerwienienie twarzy jest widocznie zmniejszone, cera jest nawilżona i ukojona. Dodatkowo efekt chłodzenia jest odczuwalny, co dodatkowo zwiększa jej skuteczność.


 
Odkąd zaczęłam regularnie 2 – 3 razy w tygodniu stosować maseczki do cery naczynkowej zaobserwowałam złagodzenie zaczerwienień. Zdaję sobie sprawę, że problem ten nie zniknie, ale mam nadzieję, że będzie mniej widoczny.

A jakie są Wasze ulubione maseczki? 

środa, 18 maja 2011

Mój wybawca :)))

Witajcie!

Jakiś czas temu miałam ogromne problemy z paznokciami. Łamały się, rozdwajały niemiłosiernie, a do tego płytkę paznokcia mogłam zdzierać warstwami. Nie wspominając już o tym, że lakiery również na takich pazurkach nie utrzymywały się zbyt długo. Stosowałam różne odżywki, balsamy, jak np. ten z Herba Studio, ale nic nie pomagało :(
Przypomniałąm sobie, że wiele dziewczyn na YT polecało odżywki z Nail Tek. 



W akcie desperacji postanowiłam spróbować i pomyślałam sobie, że jeśli to mi nie pomoże, to już chyba nic. Zdecydowałam się na opcję Foundation II, którą zakupiłam na allegro. Zafundowałam sobie 6-tygodniową kurację, podczas której ani razu nie złamałam się i nie pomalowałam paznokci kolorowym lakierem (wierzcie mi, że łatwo nie było :)). Codziennie nakładałam jedną dodatkową warstwe, a siódmego dnia zmywałam wszystko, piłowałam pazurki na króciutko i od nowa. Odżywka w buteleczce ma mleczny kolor, natomiast przy pierwszych 2-3 aplikacjach wygląda jak bezbarwna, a do tego jest matowa, co sprawia wrażenie jakby wnikała w głąb płytki.

Już po pierwszych dwóch tygodniach stosowania zauważyłam, że moje zmaltretowane paznokcie właściwie przestały się rozdwajać. Po sześciu tygodniach nie ma śladu po jakichkolwiek rozdwojeniach, a paznokcie stały się mocniejsze, choć ja chyba nie zostałam obdarzona jakoś szczególnie mocną płytką :/

Po kuracji moim wybawcą spokojnie mogę sobie pozwolić na nieco dłuższe pazurki, bez obaw, że zaraz coś mi się złamie. Dodatkowym atutem jest to, że odzywka ta rewelacyjnie przyczepia do siebie lakier. Muszę przyznać, że pierwszy raz po zastosowaniu jakiegokolwiek Base Coat'u lakier utrzymał mi się bez odprysku przez calutkie 6 dni!
Jak dla mnie jest to odżywka CUD i na pewno jeszcze ją kupię. Uważam, że warta jest każdych pieniędzy. Jeśli do tej pory miałyście wątpliwości czy ją kupić, to ja ja ze swej strony mogę Wam ją z czystym sumieniem polecić :)

A może już jej używałyście? Ciekawa jestem Waszej opinii na temat tego produktu :)

poniedziałek, 16 maja 2011

Blogowy debiut makijażowy



Witajcie!

Chciałabym przedstawić Wam mój dzisiejszy makijaż. Jest on bardzo delikatny i w całości został wykonany cieniami Inglota (bardzo lubię cienie tej marki i uważam, że są bardzo dobre). W rzeczywistości kolory są odrobinę ciemniejsze. Nie jest to makijaż idealny, bo cały czas się uczę. Zdjęcia również nie grzeszą profesonalizmem, ale robiłam je sama, co wcale nie jest takie proste :)

bez  flesza


z fleszem


 I jak Wam się podoba?

Życzę Wam miłego słonecznego popołudnia :) 

Inglotowy pękacz

 Witajcie Kochane!

Będąc dziś w Galerii Mokotów postanowiłam odwiedzić stanowisko Inglota. Byłam ciekawa czy mają już dostępne pękające lakiery i... tu miła niespodzianka, ponieważ lakiery już są. Jeśli chodzi o kolorystykę to również zostałam mile zaskoczona. Jest ich kilka: żółty, różowy, czarny, biały, granatowy (ostatniego nie jestem pewna, bo nie przyglądałam mu się zbyt intensywnie). Być może jakiś kolor przegapiłam :) Wszystkie lakiery są w takich samych buteleczkach i o takiej samej pojemności co standardowe lakiery Inglota. Mnie zainteresował różowy lakier pękający. Maznęłam nim jeden paznokieć i muszę przyznać, że sposób, w jaki pęka bardzo mi się podoba. Przypomina nieco pękające lakiery IsaDory.

Nie zdecydowałam się jeszcze na kupno tego różowego cuda, ponieważ jego cena troszeczkę mnie odstraszyła. Koszt jednego lakieru wynosi 28 złotych. Uważam, że jest to dość sporo (przynajmniej moim zdaniem), dlatego narazie się wstrzymałam, ale nie ukrywam, że bardzo mnie kusiło :)

Poniżej przedstawiam Wam zdjęcie efektu na jednym pazurku :) 


I jak Wam się podoba? A może już pękający lakier Inglota wpadł w Wasze łapki? Ciekawa jestem Waszego zdania. Chętnie dowiem się co myślicie na jego temat :)

niedziela, 8 maja 2011

Kilka nowych zdobyczy


Witajcie!

Jakiś czas temu moja koleżanka wybrała się do Wielkiej Brytanii. Korzystając z tej okazji poprosiłam ją o kupienie kilku rzeczy. Nie chciałam oczywiście prosić o duuuużo (chociaż nie ukrywam, że miałam ogromną ochotę na zdecydowanie więcej rzeczy :)). Oto kilka drobiazgów, które udało się jej zdobyć. Miała być jeszcze paletka Sleek i masełko do skórek Burt's Bees, ale niestety nie było :(
Cóż, pozostaje mi cieszyć się z tego, co mam i testować, testować i jeszcze raz testować :)
A może Wy testowałyście już któreś z tych produktów i możecie coś na ich temat powiedzieć? Chętnie poznam Waszą opinią i na pewno podzielę się swoją, jak tylko wszystko skrupulatnie wypróbuję :)


AUSSIE, mleczko do włosów kręconych zapobiegający puszeniu (ciekawe jak się sprawdzi)

AUSSIE, spray ułatwiający prostowanie włosów i chroniący przed gorącym powietrzem suszarki i prostownicą
AUSSIE, 3-minutowa odżywka do włosów zniszczonych suszarką i prostowaniem (miała być 3-minutowa odżywka do włosów kręconych, ale nie było)

Wszystkim dobrze znany lakier pękający Barry M., dziś wymaluję nim moje pazurki i na pewno podzielę się z Wami efektem końcowym :)

A co do lakierów pękających to zdradzę Wam w sekrecie, że od 10. maja pękające lakiery wprowadzi Inglot. Pani powiedziała mi, że maja być inne kolory oprócz czarnego - mam nadzieję, że ta informacja okaże się prawdziwa ;)
Dodaj napis


I ostatnia zdobycz
Wychwalana na YT pomadka Burt's Bees :)

Bardzo żałuję, że nie było tego masełka do skórek. A może któraś z Was wie, czy w jakimś polskim sklepie internetowym, oprócz allegro można kupić to masełko? Oddam wiele za każdą informację na ten temat :)